#Correction. Wcześniejszy tekst był dosyć chaotyczny, pisałam go na szybko więc postanowiłam wprowadzić małą korektę, aby każdy mógł zrozumieć co chciałabym wam przekazać.
Fitness - branża która w ostatnim czasie pod względem marketingowym bardzo się rozwinęła. Coraz to więcej osób po jednym kursie (albo i bez niego), dwóch miesiącach na siłowni uważa się za najlepszego trenera. Uważam że to jeden wielki pic. Dlaczego? Wezmy na przykład nawet mnie - czy to że schudłam 10 kg, albo fakt iż ćwiczę jakiś tam czas na siłowni z przerwą czyni ze mnie znawcę? Nigdy w życiu. Nie chcę dzielić się tym jak schudłam, jakie wykonuję ćwiczenia bo to kwestia mocno indywidualna dopasowana do potrzeb, możliwości oraz innych czynników. Doradzając ćwiczenia nie mając niezbędnej wiedzy, mogłabym zrobić komuś krzywdę. Kiedyś byłam zafascynowana tą branżą, marzyłam o tym by zostać trenerem personalnym i pracować z innymi nad ich sylwetką oraz motywować do zmian. Niestety z biegiem czasu przez ogromny rozrost branży, wysypujących się z każdej strony trenerów - zrezygnowałam. Nie lubię być jedną z wielu, nie znoszę porównań z osobami które mają tylko i wyłącznie większy ,,fejm''. Bycie trenerem to dla mnie coś więcej niż kurs, oznacza to dla mnie ogromną kopalnię wiedzy. Osobę która ma podejście do ludzi, potrafi ich zmotywować i dać kopniaka aby uwierzyli w siebie oraz walczyli o swoją sylwetkę, zdrowie. Kogoś kto kocha to co robi. Bardzo nie lubię pewnego zjawiska, które zostało spowodowane wszechobecną modą na ,,bycie fit''. Coraz częściej widzę dziwne zjawisko czyli lansowanie się wręcz pseudo zdrowym jedzeniem czy też siłownią na której niektórzy tak naprawdę nic nie robią. Widząc kobiety które dają z siebie 100%, są spocone na maxa i czerwone z wysiłku- mam motywację aby dać z siebie jeszcze więcej! Bo skoro one mogą, to ja również dam radę. Jak patrzę na te które zawsze wyglądają na treningu idealnie, dreptają sobie po bieżni 15 minut po czym idą zrobić selfie z hasztagami na instagram... Hmm w gruncie rzeczy ich życie ich sprawa, ale jestem człowiekiem a co za tym idzie jestem najzwyczajniej w świecie ciekawa- po co ? Obserwuję wiele osób które trenują, aby się zmotywować ponieważ wrzucają zdjęcia idealnego ciała aczkolwiek są też snapy kiedy widać jak wiele wysiłku włożyły w swoją sylwetkę. To moim zdaniem jest autentyczne i godne podziwu. Ta moda jest fajna, ponieważ każde zdrowe nawyki są dobre i jeśli ma podnieść z kanapy wiele tyłków? WSPANIALE! Ale pamiętajmy by nie iść na siłownię aby się pokazać, nie robimy tego dla innych tylko dla siebie. A warto walczyć o piękne ciało i czuć się dobrze w swojej skórze <3
Gdzie ćwiczę? Osoby które mnie śledzą wiedzą że już jakiś czas temu podjęłam współpracę z siłownią w moim mieście i zostałam jej twarzą. Jest to klub w Legnicy SkyFitness24. Zdjęcia zostały zrobione właśnie w tym miejscu, dzięki uprzejmości ekipy po zamknięciu aby nie przeszkadzać trenującym.
Co ćwiczę, ile razy w tygodniu?
Ćwiczę z trenerem Michałem ( jego profil), trenuje on ludzi od kilku czy nawet kilkunastu lat. Robimy treningi siłowe na wszystkie partie z naciskiem na pośladki oraz brzuch. Przed takim treningiem oczywiście obowiązkowe cardio czyli bieżnia lub orbitrek. Trenujemy 3-4 razy w tygodniu. Naprawdę polecam wam inwestycję w takie treningi bo już po miesiącu widać efekty ;-)
Osobiście uwielbiam ćwiczenia na TRX i katowanie brzuszka <3
Mam nadzieję że was nie zanudziłam, jeśli macie jakieś pytania śmiało piszcie w komentarzach ;*