Długo się zabierałam za ten wpis, ale nareszcie go zaczynam!
Na wstępie powiem trochę o tym że nie byłam zwolennikiem miejsc w których znajduje się dużo osób, zawsze szukałam jak największej dziczy na odludziu. By w spokoju nacieszyć się podróżą i delektować każdym momentem. Tym razem przez panującą sytuację na świecie szukałam noclegu który będzie bezpieczny i lotów które z dnia na dzień nie zostaną odwołane.
Słyszałam już gdzieś, kiedyś o Pili Pili. I to od wielu osób. Stwierdziłam że zaryzykuję i spróbuję czegoś nowego.
PRZEPADŁAM. Totalnie zakochałam się w obiekcie UHURU.
I to tak bardzo że ... niedługo tam wracam!